czwartek, 11 grudnia 2014

Szmaragd i heban:7

Była godzina szósta rano. Krople deszczu rozbijały się o szyby w mieszkaniu słychać było cichą melodię wydobywającą się z radia. Różowowłosa kobieta siedziała w kuchni, obserwując krople deszczu spływające po oknie, w ręku trzymała kubek z gorącą zieloną herbatą. 

Po chwili kubek był pusty. Deszcz powoli ustępował, zza chmur zaczęło wyglądać słońce. Przeciągając się spojrzała na zegarek. Za piętnaście ósma, czyli za chwilę jej małe słoneczko zejdzie na dół i będzie domagała się śniadania. Z lekkim uśmiechem wstała i podeszła do szafki. Wyjęła ich ulubione płatki czekoladowe, gdy zalewała je mlekiem w kuchni pojawiła się zaspana Naomi. Ziewając szeroko usiadła i uśmiechnęła się do mamy. 

- Uwielbiam czekoladę - Dziewczynka z rozmarzoną miną wzięła łyżkę do ust. Sakura pokręciła z rozbawianiem głową i poczochrała czarne włosy córki. 

- Pamiętaj, że dziś przyjeżdża tata. Powinnaś posprzątać zabawki w swoim pokoju. Na pewno będzie chciał go obejrzeć - powiedziała Sakura. 

- Okej - mruknęła niechętnie. - A zrobisz swój słynny makaron z sosem śmietankowym? 

Sakura kiwnęła głową. 

Po dwóch godzinach, wspólnych śmiechach i ganiania się po całej kuchni. Makaron z sosem leżał na półmisku. Sakura stawiała talerze na stole. A jej córeczka usiadła na podłodze i wybierała film. W końcu padło na Kevin sam w domu. Naomi włożyła płytę do odtwarzacza i zrobiła pauzę. W tym samym momencie do drzwi ktoś zadzwonił. Przez szklaną szybę, można było zobaczyć wysoką męska sylwetkę. Sakura poprawiła swój niebieski, kaszmirowy sweter i skierowała się do drzwi. 

Przywitała się z Itachim i zaprosiła go do salonu. Podczas kolacji, mała nie przestawała zasypywać ojca pytaniami. Ku zdziwieniu różowowłosej, Uchiha odpowiadał chętnie i był bardzo cierpliwy. Wiedziała, że jej córka potrafi być strasznie uparta. Gdy półmisek był pusty, przenieśli się na miękką kanapę i włączyli film, wygaszając jednocześnie światła. 

Naomi z uśmiechem wcisnęła się między dwójką dorosłych i ze smakiem zajadała żelki. Sakura czuła się trochę niezręcznie, siedząc obok córki, nie mogąc się powstrzymać kątem oka zerkała na siedzącego obok mężczyznę. Nagle zdała sobie sprawę, że, gdyby nie było tu ich córki, to atmosfera mogłaby wydawać się nawet romantyczna. Przestraszona swoimi myślami, szybko skupiła się na filmie. 

Itachi również czuł się niezręcznie. W tym domu panowała atmosfera ciepła i przyjaźni, tak niepodobna do atmosfery w jego rezydencji. Nie rozumiał jakim cudem. On siedzi w domu swojej podwładnej i ogląda z nią film, a między nimi siedzi ich nieślubna córka. 

Jakby tego było mało, czuł delikatny zapach wanilii, którymi spryskana była Sakura. Nagle przypomniał sobie ostry i słodki zapach swojej narzeczonej. Siedząca obok nie go kobieta pachniała bardzo ładnie. Przez co trudno było mu się skupić na oglądanym filmie. 

Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Wszyscy podskoczyli słysząc rytmiczne uderzania perkusji. Naomi ściszyła telewizor, a Sakura przyłożyła telefon do ucha. 

- Tim? - zapytała. W jej głosie dało się słyszeć rozbawienie. Co od razu zauważył brunet i z trudem powstrzymał się, by nie zapytać córki kim jest ten cały Tim. 

- Znowu dzwoni, by się umówić z mamą - szepnęła do nie go dziewczyna. Z ponurym tryumfem zauważył po głosie, że młoda Haruno nie zbyt przepadała za mężczyzną. 

- Hmm...No dobrze. Zaczekaj chwilkę. - Sakura przysłoniła ręka głośnik i zwróciła się do Itachiego. - Czy mógłbyś zająć się Naomi w sobotę? 

- Oczywiście - odpowiedział, kątem oka widząc jak Naomi uśmiecha się szeroko. On także nie umiał powstrzymać uśmiechu. 

- O piętnastej. A, więc do zobaczenia - pożegnała się i odłożyła telefon. 

- Idę po picie - odezwała się dziewczynka i pobiegła do kuchni. 

Oboje sięgnęli do miski z żelkami w tym samym momencie. I oboje czując się dziwnie szybko cofnęli dłonie. Sakura wbiła wzrok w ekran, czując jak policzki ją palą. A Itachi zacisnął pięści. Trwali tak, aż nie wróciła ich córka. 

Ocierając chusteczką pot z czoła, usiadła ciężko na krześle. To była bardzo męcząca noc. Co godzinę do szpitala przybywali nowi pacjenci, a każdy z nich bardziej chory od poprzedniego. W końcu udało jej się znaleźć czas dla siebie i zrobić sobie kawę. Nagle zapragnęła zadzwonić do córki i usłyszeć jej głos. Ale była dopiero trzecia nad ranem, więc pewnie Naomi jeszcze smacznie spała. Miała jeszcze piętnaście minut przerwy. Odstawiła pusty kubek na blat i postanowiła udać się do łazienki i wziąć szybki zimny prysznic. 

Weszła do łazienki i zdjęła ubranie oraz biały fartuch. Odkręciła kurek z ciepłą wodą i weszła do kabiny. Westchnęła i sięgnęła po myjkę oraz mydło o zapachu brzoskwiniowym. Później spłukała się zimną wodą i wyszła. Ubrała się szybko i zaczęła suszyć włosy. Związała je gumką i podśpiewując pod nosem wyszła z pomieszczenia. 


Pięć minut po szóstej otworzyła drzwi do swojego domu. Rzuciła torbę na podłogę i rozebrała szpilki, przeczesując włosy palcami weszła do salonu. 

Pięć godzin później stała w kuchni i szukała składników do pizzy. Jej córeczka siedziała przy stole i popijała sok pomarańczowy. 

- Pieczarki, ser, szynka, mąka, koncentrat - mruczała do siebie. 

Naomi śmiejąc się cicho zeskoczyła z krzesła i weszła do spiżarni wzięła do ręki blachę. I podała ją oniemiałej matce. 

- Zapomniałabym o najważniejszym - odezwała się Sakura. 

- Wiem - powiedziała Naomi i zaczęła się śmiać. Haruno pokręciła głową i poczochrała córkę po włosach. 

Po chwili śmiejąc się zaczęły pichcić pizzę z szynką. A, gdy w końcu zjedli je tyle, ile zmieściły. Hermiona postanowiła wybrać się z córką na spacer. 

- Mamuś, a może pójdziemy do Zoo? - spytała z nadzieją Naomi, liżąc lody waniliowe. Sakura zastanowiła się przez chwilę. 

- Nie wiem czy znajdę czas. Mamy teraz straszny galimatias w szpitalu, ale postaram się coś wymyślić. 

- Kocham cię - krzyknęła i wtuliła się w różowowłosą. 


Następny dzień nie zaczął się dla Itachiego zbyt dobrze. Już od piątej rano Suneko zrobiła mu karczemną uwagę. Skutkiem tego było, że Liam obudził się przerażony i w żaden sposób nie udało się go uspokoić. Ani matce ani opiekunce. W końcu nie mogąc tego dłużej znieść brunet wziął synka na ręce i zaczął go delikatnie kołysać. 

- Ci...Liam, skarbie spokojnie. O proszę twój smoczek - chłopiec uspokojony wtulił swoje drobne ciałko w ramię taty i zaczął bacznie obserwować mamusię, która piłując swoje czerwone paznokcie prychnęła pod nosem. 

- Nareszcie się uspokoił. Głowa mi już od tego pękała - odezwała się po chwili i odwróciła do lustra, by zacząć poranną toaletę.

- Jak byś tyle wczoraj nie piła, to by cię nie bolała. I nie zwalaj to na Liama - syknął Itachi. Liam ziewnął szeroko i zamknął oczy. 

- Jak możesz robić mi wyrzuty z powodu paru lampek wina? Podczas gdy ty całą noc szlajałeś się nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie! 

- Jak wiesz mam pracę, która wymaga ode mnie abym był na każde zawołanie! - powiedział głośniej, tracąc resztki cierpliwości. Po chwili podszedł do łóżeczka i położył w, nim syna, przykrył go niebieską kołderką i spojrzał na narzeczoną. 

- Pff...To może czas byś zmienił pracę? Może czas poświęcić swojej prawdziwej rodzinie więcej czasu? 

- Nie będę z tobą dyskutować o mojej córce - warknął i wyszedł. 

- A, żeby cię szlag trafił ty dupku! - wrzasnęła blondynka i cisnęła szminką w drzwi zza, którymi przed chwilą zniknął mężczyzna. 

Liam przerażony znów zaczął płakać. Suneko westchnęła i niechętnie podeszła do łóżeczka. 

1 komentarz:

  1. Jak zawsze rozdział bardzo ciekawy. O jak mi przykro ,że w związku Itachiego się nie układa. A tak serio to, aż żal mi tego małego synka. Zapraszam również na mojego bloga http://czarnalamcia-ss-one-shot.blogspot.com/ Buziolleee Czarna

    OdpowiedzUsuń