sobota, 22 listopada 2014

Szmaragd i heban: 6

Ślub Naruto i Hinaty miał odprawić zaprzyjaźniony pastor. Następnie goście mieli przejść kilka metrów do ekskluzywnej restauracji " Fire and Ice ", gdzie miało odbyć się wesele. Sakura jako druhna pojechała wpierw do domu panny młodej. Drzwi otworzyła jej Yuri Hyugga matka panny młodej, kobieta wskazała jej drzwi do pokoju, gdzie właśnie szykowała się jej córka i przyjaciółka Haruno. 

Hinata wyglądała pięknie. Czarne włosy miała zakręcone i spięte srebrną spinką w kształcie kwiatu wiśni. Jej suknia była koronkowa z szerokimi ramiączkami, wyszywana małymi różowymi różami na lewym boku. W pomieszczeniu znajdowała się Ino ubrana w beżowa sukienkę do kolan, która wczepiała jej koronkowy welon. Sakura uśmiechnęła się do przyjaciółek i zamknęła za sobą drzwi. 

- Wyglądasz cudownie. Zwalisz Naruto z nóg - powiedziała i przytuliła lekko Hinatę. - Pośpieszmy się wszyscy na ciebie oczekują - dodała po chwili i pomogła wstać Hinacie. 

Jakiś czas później razem z innymi gośćmi patrzyła jak Hinata Hygga staję się Hinatą Uzumaki, a na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Kątem oka spojrzała na dwójkę dzieci państwa młodych śpiących smacznie we wózkach. Jej myśli pomknęły do Naomi, miała nadzieję, że mała jest szczęśliwa u Uchihów. Przysłała córce buziaki i razem z innymi gośćmi zaczęła klaskać. 


Trwała ciężka nieprzerwana cisza. Itachi nie zważając na wściekłe spojrzenia, które posyłała mu Suneko, zajadał razem z córką lody. Tymczasem jego żona siedziała na przeciwko z Liamem na rękach i torturowała go spojrzeniem. 

- Naomi, a co robisz, gdy mama idzie do pracy? - spytał zaciekawiony mężczyzna. Dziewczynka przełknęła swoją porcję, zanim odpowiedziała: 

- Czasami ciocia Hinata, ale ona ma własne dzieci i nie może się ze mną zawsze zajmować. Ja jestem już duża i mogę zostać sama w domu, ale mama mi nie pozwoli i dzwoni po panią Rukię. To pani opiekunka. 

- Rozumiem - skinął głową. Chciał właśnie zapytać o to w co lubi się bawić czarnowłosa, gdy niespodziewanie odezwała się jego narzeczona. 

- Może chciałabyś zobaczyć pokój, który dla ciebie przygotowaliśmy? - spytała kobieta. Naomi po krótkim zastanowieniu kiwnęła główką i wstała od stołu. To samo zrobili dorośli i razem ruszyli schodami do góry. 

Po chwili stanęli przed białymi drzwiami na końcu korytarza. 

- Proszę, to twój pokój - powiedziała Yin otwierając drzwi. - Nie boisz się spać sama? 

Spojrzeli na nią ze Stachem, oczekując odpowiedzi. 

- Nie , nie boję się. W domu zawsze śpię sama - wyjaśniła dumnie i rozejrzała się po pokoju. Ściany miała wiśniowy kolor. Meble były jasne. Na regale stały pluszaki i lalki. Nie było tam niestety żadnych książek czy bajek. 

- I jak? Podoba ci się? - spytała Itachi. 

- Tak - skłamała Naomi. Nie chciała robić tacie przykrości i wymyślać. Mama zawsze powtarzała, że trzeba sie cieszyć z tego co się ma. 

- No dobrze, Itachi jadę do Karin umówiliśmy się na kawę. Za chwilę przyjdzie opiekunka. Mam nadzieję, że po moim powrocie dom będzie nadal stał na miejscu? 

- Niczego nie obiecuję - zadrwił szatyn. Sutseko prychnęła pod nosem i wyszła z pokoju. 


Sakura usiadła na krześle łapiąc szybko oddech. Naruto tańczył bosko, ale strasznie trudno była za, nim nadążyć. Chwyciła serwetkę i zaczęła się nią energicznie wachlować. Po chwili jej oddech unormował się, a policzki przestały być czerwone. 

Różowłosa odłożyła serwetkę i nalała sobie do kieliszka białego półwytrawnego wina. Sącząc powoli drinka rozglądała się z ciekawością po gościach. Ino rozmawiała z Hinatą co jakiś czas kobiety wybuchały śmiechem. Kilka metrów od nich Naruto tańczył ze swoją teściową. 

- Wolne? - Z rozmyślań wyrwał ją głęboki męski głos. Sakura uniosła głowę i spojrzała na wysokiego blondyna o oliwkowych oczach. Lekko się zarumieniła, gdy zauważyła zadziorny uśmiech mężczyzny. 

- Proszę. Sakura Haruno - powiedziała wyciągając rękę. 

- Tim Duck - przedstawił się mężczyzna i usiadł obok. - Jesteś ze strony Hinaty czy Naruto? 

- Z obu. Jestem ich wspólną przyjaciółką. A ty? 

- Jestem kuzynem Hinaty. Przyprowadziłem się do Tokio przed tygodniem. W poniedziałek mam zacząć pracę w szpitalu. 

Sakura omal nie zakrztusiła się winem, które właśnie piła. 

- Żartujesz! Również jestem lekarzem, jaka jest twoja specjalizacja? 

- Jestem dziecięcym pediatrą. Przez dwa lata pracowałem we Włoszech, ale, gdy tylko dostałem propozycję wyjazdu tutaj nie wahałem się ani chwili dłużej. A ty? 

- Kardiochirurg - odpowiedziała Sakura. - Kiedyś byłam zastępcą dyrektora, ale od, kiedy został, nim Itachi Uchiha zrezygnowałam z posady. Znasz Uchichę? 

- Tak, dość miły facet, ale nie znam go zbyt dobrze. Bardziej lepiej znałem jego brata, bo jesteśmy w tym samym wieku. A ty masz jakąś rodzinę, męża? 

- Mam córkę, Naomi - powiedziała po chwili Sakura. 

- Zatańczysz? - spytał po chwili. 

Uśmiechnęła się i bez słowa podała mu dłoń. 


Kiedy wszyscy gości byli zbyt zmęczeni aby wstać od stołu i ruszyć na parking. Gdy kelnerzy przestali podawać do stołu kolejne wyszukane drinki, wesele oficjalnie się zakończyło. Sakura jako jedna z nielicznych została, by pomóc sprzątać bałagan. Razem z nią został także Tim. 

Po dwóch godzinach sala znów lśniła czystością. Sakura uściskała przyjaciół i chwyciła torebkę. Miała właśnie ruszyć do wyjścia, gdy zatrzymał ją głos nowo poznanego blondyna. 

- Będziesz jutro, prawda? - Przez całe wesele Tim nie spuszczał z niej wzroku. Panna Haruno bardzo mu się spodobała i postanowił ją zdobyć, czego biedna Sakura nie wiedziała. 

- Oczywiście - uśmiechnęła się szeroko. I razem wyszli na pogrążony w mroku podjazd. 

- Tak sobie pomyślałem, że może dasz się zaprosić na kawę w poniedziałek? - Tim postanowił kuć żelazo, póki gorące. 

- Nie za bardzo. W poniedziałek jest zawsze najwięcej nagłych przypadków. Po za tym mam córkę i to jej chce poświęcić swój wolny czas. Jednak nie mówię, że nie. Może kiedyś, kto wie? - zapytała z figlarnym uśmieszkiem na ustach i nie czekając na odpowiedz wsiadła do taksówki. 

Następnego dnia obudziła się o dziesiątej. Wzięła szybki prysznic. Założyła grafitową sukienkę z golfem i z bułką w dłoni wsiadła do samochodu. Po kilku minutach parkowała już na podjeździe domu Itachiego. Podeszła do drzwi i zadzwoniła kilka razy. 

Drzwi rozchyliły się i ukazała się w nich o głowę mniejsza od Sakury blondynka, ubrana w krwistoczerwony kostium i tego samego koloru szpilki. Przez chwilę obie kobiety milczały, wpatrując się w siebie z jawną niechęcią. Ten milczący pojedynek przerwało pojawienie się Itachiego z Naomi. 

Dziewczynka wyswobodziła się z objęć taty i pobiegła do mamy. Sakura ukucnęła i przytuliła córeczkę. Nie myślała, że rozłąka z nią będzie dla niej tak trudna. Kiedy się od siebie oderwały, wzięła od Itachiego plecak małej i chwyciła ją za rączkę. 

- Dziękuję za opiekę. Mam nadzieję, że Naomi była grzeczna? - spytała Itachiego. Ten jedynie machnął ręką i przytulił do siebie córkę. Sunseko gdzieś się ulotniła. 

- Daj spokój. Kiedy mogę ją zabrać? - spytał rzeczowo. Sakura westchnęła w duchu. 

- Dam ci znać jak ustalę jakiś termin - powiedziała po chwili wahania. Z jednej strony cieszyła się, że Itachi zaakceptował małą, ale, z drugiej strony...była trochę zazdrosna. 

- Może tata wpadnie do nas na obiad? Co mamo? - Naomi zrobiła słodką minkę, na którą zazwyczaj nabierała się jej matka. 

- Hm...Będziesz miał czas po południu? - zwróciła się do Itachiego. 

- Będę. 

- Super! - wykrzyknęła dziewczynka zaciskając pięści. 

- No to do zobaczenia o czternastej - Pożegnali się cicho i po chwili Sakura pomagała wsiąść córce do samochodu. 

- I jak ci się podobało, kochanie? - spytała pogłaśniając płytę z ich ulubionym zespołem i wyjeżdżając na ulicę. 


Hinata krzątała się w salonie sortując ślubne podarunki. Podśpiewując pod nosem swoją ulubioną piosenkę, patrzyła na bawiące się dzieci, na białym puchowym dywanie. Jej mąż nadal odsypiał. 

Nagle z góry doszło ją głośny trzask, a następnie ktoś przeklął. Hinata pokręciła z dezaprobatą głową i ruszyła do kuchni. Wyjęła z szafki aspirynę i wlała do szklanki wodę. Wiedziała dobrze , że jej mąż będzie umierający jak zejdzie na dół. Po chwili dało się słyszeć kroki na schodach i w końcu pojawił się blady i rozczochrany Naruto. Na widok żony z aspiryną w dłoni, uśmiechnął się lekko. Hinata nie musiała się martwić o ból głowy w trakcie wesela nie wypiła ani kropelki. I nie zamierzała pić jeszcze przez dziewięć miesięcy... 

Jeszcze nikomu nie mówiła o ciąży. Sama dowiedziała się dopiero trzy dnie wcześniej. Naruto usiadł przy stole i spojrzał na zimną już jajecznicę z obrzydzeniem. Hinata przysiadła na przeciwko, popijając herbatę malinową. 

- I jak tam główka? - spytała ze złośliwym uśmiechem. 

- Bardzo śmieszne. Już nigdy nie będę pić z twoją rodziną - powiedział Naruto i wypił duszkiem wodę. 

Hinata zakryła usta i wybuchła śmiechem. Widząc jak jej mąż krzywi się z bólu, wyjęła z lodówki kolejną butelkę wody i podała mu. Następnie wzięła kilka ziemniaków i zaczęła je obierać. 

- Nasze urwisy jeszcze śpią? - spytał po chwili blondyn. 

- Nie, bawią się w salonie. A, jak już mówimy o dzieciach to niedługo do naszego domu przybędzie nowy szkrab - rzekła radośnie i wstała, by wstawić ziemniaki. 

- Tak , tak - mruknął Naruto. Hinata westchnęła ciężko i zaczęła przygotowywać sos. 

- Mógłbyś powtórzyć to, co powiedziałam? - odezwała się lekko zła. 

- Oczywiście, że nasze dzieci są w salonie i, że..., że...Czy ty powiedziałaś, że jesteś w ciąży?! - wykrzyknął zrywając się z krzesła i podchodząc do niej. 

Hinata odwróciła się i kiwnęła głową. Naruto przytulił żonę i pocałował ją w czoło. 

- Kocham cię i tą małą istotkę - szepnął w jej włosy, kładąc dłoń na jeszcze płaskim brzuchu. 

- Ja was też - odszepnęła czarnowłosa i wtuliła się w męża. 


Itachi Uchiha, chodził dookoła swojego biurka w swoim gabinecie. W jednej ręce trzymał kartę swojej pacjentki i próbował na niej skupić wzrok. Bezskutecznie jednak. Jego wzrok co chwila wędrował w kierunku wiszącego na ścianie zegara. O piątej był umówiony z rodzicami. Chciał, im powiedzieć o córce, zanim nie zrobi tego prasa. I coś mu mówiło, że zareagują gorzej niż jego narzeczona. Jej wystarczyła nowa suknia od Armaniego. 

Dwie godziny później drzwi otworzyły się i weszli przez nich dwoje wyniosłych i statecznych ludzi. Wysoka czarnowłosa kobieta z kokiem podeszła i pocałowała syna w policzek, zaś barczysty brunet w szarym garniturze skinął jedynie głową na przywitanie. 

- Zanim mnie zapytacie co się stało, to powiem wam to teraz. Niedawno dowiedziałem się, że mam córkę. Jest ona córką moją i mojej pracownicy. 

Zamknął oczy jakby przygotowując się na krzyk, ale nic takiego się nie stało. Powoli otworzył oczy i popatrzył na rodziców. Siedzieli wyprostowani z otwartymi ustami, jakby nie byli w stanie skleić sensownego zdania. 

W końcu po jakiś dwudziestu minutach odezwała się Karin Uchiha. 

- To żart? - spytała słabym głosem. 

- Nie , nie żartuję. Mam dziecko z Sakurą Haruno - powiedział Itachi. 

- Jak mogłeś nam to zrobić! - krzyknął wściekle Zero zrywając się z miejsca. - Czy ty wiesz, co narobiłeś?! To może zniszczyć moją karierę polityczną! Syn gubernatora ma nieślubne dziecko z salową! Świetny materiał do gazet! 

Karin zaś milczała łkając cicho w chusteczkę. Matka zawsze była zbyt bojaźliwa i despotyczna, by przeciwstawić się tyrani swojego męża. 

- Nic mnie nie obchodzi twoja kariera. Mam córkę i zamierzam uczestniczyć w jej wychowaniu. Czy się wam to podoba czy nie! 

- Co? - Zero osłupiał i usiadł ciężko na krześle. - Chcesz wychować nieślubnego bękarta? 

- Nie obrażaj mojej córki, ojcze - Ledwo się powstrzymał, by nie wyjść i nie trzasnąć drzwiami. Wiedział, że takie zachowanie do niczego nie prowadzi. 

- Zhańbiłeś naszą rodzinę. Nigdy bym się tego po ciebie nie spodziewała. Przecież miałeś wszystko czego zapragnąłeś, a ty tak odpłacasz się nam za lata troski i...- Ale Karin nie dokończyła, bo przerwał jej wzburzony Itachi. 

- I miłości? Nie rozśmieszaj mnie matko. Troszczyliście się jedynie o pieniądze. A miłość do mnie kupowaliście sobie za pomocą kolejnych drogich prezentów. 

- Dość tego. Karin wychodzimy - Wstali i wyszli. 

Itachi odetchnął głęboko. Najtrudniejsze miał już za sobą.

2 komentarze:

  1. Ja zgłupiałam czy Karin jest rzeczywiście matką Itachi'ego?

    OdpowiedzUsuń
  2. ''Sama dowiedziała się dopiero trzy dnie wcześniej.'' Nie ,,dnie'' tylko ,,dni''
    I jeszcze: ,,- Bardzo śmieszne. Już nigdy nie będę pić z twoją rodziną - powiedział Harry i wypił duszkiem wodę. '' Harry? Chyba Naruto.
    Po za tym to imie jakie dałas ojcu Itasia, Zero. śmieszy mnie to. xD
    Rozdział bardzo fajny i nawet długi.
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń