czwartek, 20 listopada 2014

Szmaragd i heban: 5

Setsuko Yin położyła liczne siatki na podłogę. Uwielbiała zakupy i korzystała z nich, gdy tylko mogła, a świadomość, że za większą cześć tego zapłaci jej narzeczony tylko ją bardziej uszczęśliwiała. Otworzyła drzwi do ich wspólnej sypialni, przeszła przez pokój i weszła do łazienki. Odkręciła kurek z gorąca wodą, nalała do wanny jaśminowego olejku i zaczęła zdejmować z siebie ubrania. Wyjęła z włosów szpilki, a te opadły z gracją na jej plecy i ramiona. 

Setsuko uważała małżeństwo z Itachim za dobra inwestycję. Był on przystojny, bogaty, popularny i szanowany. Lepszego materiału na męża nie znajdzie. Sama zamierzała wkrótce rzucić pracę jako modelka i zatrudnić się w banku, jako doradca finansowy. Setsuko, bowiem nie była głupią blondynką i znała się świetnie na pieniądzach, jak i na interesach. Dlatego też mimo swojej niemałej sumki, wolała wydawać pieniądze narzeczonego. Na wypadek, gdyby mężczyzna postanowił zostawić ją samą z dzieckiem. 

To ona zdecydowała o przeprowadzce do ogromnej willi i urządziła ją od podstaw. Wkład Itachiego w ich wspólne życia miał się jedynie do sporadycznych widzeń z synem czy wypłacaniem gotówki. Mimo to, Suneko czuła się w tym domu jak królowa na swoich włościach. 

Co do swojego syna, kobieta była wdzięczna, że urodę odziedziczył po Itachim i po niej, a nie po jej rodzicach. Wychowanie zaś zostawiała opiekunce, od czasu do czasu przypominając sobie, że ma syna i kupując mu jakąś drogą zabawkę. 

Nalała do wysokiego kieliszka czerwonego wina i opatulona jedynie w biały jedwabny szlafrok rozsiadła się wygodnie na skórzanej sofie, przed dużym ekranem wiszącym na ścianie. Nie miała zamiaru mieć już więcej dzieci. Jedno zupełnie wystarczy, nie pozwoli, by jej figura, na którą ciężko pracowała po urodzeniu Liama znów się popsuła. 

Usłyszała kroki na korytarz. Uśmiechnęła się lekko i rozwiązała szlafrok, przez kilka godzin, zanim nie obudzi się Liam będzie miała Itachiego tylko dla siebie. Mężczyzna wszedł do sypialni i już od progu Yin wiedziała, że nie ma dla niej dobrych wieści. 

- Musimy pomówić - rzekł. Kilka minut później kobieta siedziała w tej samej pozycji patrząc z niedowierzaniem na bruneta. 

- To nie możliwe! Jak ty to sobie wyobrażasz! - krzyknęła i podeszła do barku, nalała sobie wina i wypiła trunek jedynym haustem, po czym znów sięgnęła po butelkę. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Miała nadzieje, że Itachi zaraz wybuchnie śmiechem. Nic takiego jednak nie miało się stać. 

- Możliwe, mi też trudno w to uwierzyć, ale prawda jest taka, że mam nieślubne dziecko ze swoją pracownicą - powiedział wściekłym tonem pocierając czoło. 

Suneko z hukiem odstawiła kieliszek na szklany stolik. 

- Boże! Masz córkę! I to z jakąś...! Jak w ogóle mogłeś na to sobie pozwolić. Trzeba dać jej jakieś pieniądze i niech... - zaczęła mówić gorączkowo i wiercąc się niespokojnie na sofie. 

Itachi prychnął pod nosem. 

- Nie przesadzaj Suneko. Mam córkę i zamierzam brać udział w jej życiu, czy tego chcesz czy nie. 

Suneko rozdziawiła usta. 

- Jak to brać udział? Zamierzasz się spotykać z tym dzieckiem? A pomyślałeś o Liamu jak on się będzie czuł - spytała złośliwie. Itachi westchnął w duchu. 

- To dziecko to moja córka. A Liam zrozumie wszystko, gdy mu powiem - odparł mężczyzna. - Po za tym może w końcu będzie widywać ciebie częściej? 

Kobieta przekręciła teatralnie oczami. 

- Liam ma dopiero kilka miesięcy co chcesz mu wyjaśniać? Jest za mały bym poświęcała mu więcej czasu. Po za tym kupuję mu przecież wszystko, co najlepsze, mały nie ma co narzekać. 

Itachi spojrzał na swoją narzeczoną jak na wariatkę, ale nie skomentował jej słów. Yin była zbyt uparta, by cokolwiek do siebie przyjąć. 

- Ach i bym zapomniał. Naomi przyjedzie tutaj rano w sobotę. Jej matka wybiera się na ślub i małą nie ma się, kto zająć. Zaproponowałem, więc, że zamieszka u nas na te dwa dni. Naomi może zająć pokój twojej chrześnicy. W końcu są w tym samym wieku. 

Suneko zacisnęła usta w wąską linię. Nie podobało jej się, że jakiś bachor będzie panoszył się po jej domu. 

- Dobrze. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała często widywać twojej córki - ostatnie zdanie wysyczała i wyszła z sypialni głośno trzaskając drzwiami. 

Itachi westchnął ciężko i zamknął oczy. 

* * * 

Tak jak wcześniej uzgodnili Sakura miała odwieźć Naomi do Itachiego godzinę przed ceremonią. W tej chwili biegała po domu pakując plecak córki i nakazując jej jak ma się zachowywać i czego nie robić. Chwilę pogadała z matką, a następnie ubrała sukienkę i zakręciła włosy, w, które wpięła białą różę. 

- Pamiętaj kochanie, że jak chciałabyś wrócić to masz do mnie zadzwonić. Nawet, jeśli byłoby to bardzo trudno. Dobrze? - spytała kobieta nakładając na usta czerwoną szminkę. Dziewczynka przewróciła oczami, ale kiwnęła głową. 

Po chwili stała z niewygodnego krzesła przy toaletce i wzięła małą na ręce. Ta z perlistym śmiechem zarzuciła jej ręce na szyję. 

- To co moja ekspertko mama może tak iść na cioci ślub? - spytała z uśmiechem. 

Naomi kiwnęła ochoczo główką i razem z Sakurą ruszyły do samochodu. 

Zanim się obejrzały parkowały już na podjeździe w kształcie podkowy przed domem, który przypominał, im niewielki pałacyk. Brakowało jedynie wieżyczek, ale okna miały kolorowe witraże. 

Frontowe drzwi otworzyły się i po schodkach zszedł Itachi. Gdy zobaczył Sakurę rozszerzył ze zdziwienia oczy. Co się dziwić w końcu widział kobietę jedynie w szpitalnym kitlu. Teraz jednak mógł zobaczyć jej długie opalone nogi, drobne dłonie. Sukienka podkreślała jej nienaganną fryzurę a szpilki nadawały jej seksapilu. Poczuł znajomy ból w lędźwiach. Pokręcił ukradkiem głową i podszedł do czekającej go kobiety. 

- Witajcie - przywitał się. - Hej Naomi. 

- Cześć - Naomi uśmiechnęła się szeroko i ku zaskoczeniu dwójki dorosłych przytuliła się do bruneta. Sakura na ten widok musiała odwrócić głowę, by nie zobaczyli łez w jej oczach. 

- Masz ją kłaść nie później niż o o wpół do dwudziestej pierwszej. Na śniadanie jada owsiankę, jest uczulona na orzechy. W razie czego masz mój numer TELEFONU. - Zmierzyła mężczyznę ostrym spojrzeniem. - Jeżeli ty albo twoja żona sprawi, że moja córka będzie smutna...nie chciałabym być w twojej skórze. - Po czym już uśmiechnięta przytuliła córeczkę. - Kocham cię, słoneczko. 

Naomi trzymając za ręce swojego tatę patrzyła jak mama wsiada do samochodu i odjeżdża. Nie było jej jednak smutno, choć trochę tęskniła za mamą. Będzie miała całego tatę tylko dla siebie przez dwa dni! Na tę myśl czarnowłosa uśmiechnęła się szeroko. 

Jednak uśmiech dziewczynki znikł tak szybko, jak się pojawił, gdy zobaczyła w oknie twarz kobiety, która trzymała na rękach maleńkiego chłopczyka. 

- Lubisz lody czekoladowe? - zapytał znienacka Itachi, któremu przyszło coś nagle do głowy. 

- Uwielbiam! - zawołała, klaskając w dłonie.

2 komentarze:

  1. Oj będzie się działo . Coś mi się wydaje ,że będzie jakaś awanturka z udziałem Sakury i żonki Itachiego

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Już nie mogę się doczekać nastepnego!^^
    oj, nie chciałabym być w skórze Itachi'ego. :D Ale mu Sakura pogroziła.
    I żona Itasia, coś czuje, że to będzie czarny charakterek tego opowiadania
    Weny

    OdpowiedzUsuń