piątek, 11 lipca 2014

Rozdział III

" To nie ty wybrałeś sobie czas, w którym żyjesz. Może wolałbyś, kiedy indziej, gdzie indziej, wygodnie, spokojnie, przyjemnie. Ale Bóg wybrał ci ten właśnie czas i to właśnie miejsce. Wywieje cię wiatr wydarzeń. Ale nie narzekaj. " 
Mieczysław Maliński 


Musisz odnaleźć nadzieję 
i nie ważne, że nazwą Ciebie głupcem 
Musisz pozwolić, by sny 
sprawiły byś pamiętał, że 

Moja i Twoja nadzieja 
uczyni realnym krok w chmurach 
Moja i Twoja nadzieja 
pozwoli uczynić dziś cuda 
Moja i twoja nadzieja 

Hej - Moja i twoja nadzieja. 


Młodą właścicielkę burzy różowych włosów obudził dźwięk budzika, z nadludzkim wysiłkiem dźwignęła się na łóżku, po to tylko, by złapać denerwujący sprzęt i rzucić, nim o ścianę, melodyjka została nagle przerwana, a kobieta znowu zakopała się pod kołdrę z zamieram ukradnięcia jeszcze kilku godzin snów. 

Gdy obudziła się ponownie była już całkowicie wyspana, jej wzrok z niebieskiej narzuty w kwiaty leżącej na drewnianych panelach przeniósł się na zegar wiszący na ścianie na przeciwko, wskazówki wskazywały, że była dopiero godzina ósma rano. Westchnęła cicho na tę jawną niesprawiedliwość i wstała z łóżka. Na nogi wsunęła puchate kapcie w kształcie głów kotów i spokojnym krokiem ruszyła do łazienki. Po dziesięciu minutach stała już naga pod gorącą wodą, zmywając z siebie zmęczenie, na jej ustach błąkał się lekki uśmiech. Kiedy skończyła się myć, włożyła na siebie czarne rurki i białą tunikę, stojąc w lustrze i czesząc swoje włosy nagle do jej umysłu wleciały urywki wczorajszego wieczoru. Szczotka opadła do zlewu, ale kobieta nawet na nią nie spojrzała tylko wybiegła z pomieszczenia, by po chwili trzymać w rękach małą białą karteczkę, źródło jej rozterek. Jej oczy wciąż wpatrywały się w jeden wyraz " Adwokat ". Minęło kilka minut, pod czas, których nie zmieniała swojej postaci, w końcu odrzuciła od siebie wizytówkę, jakby ta nagle poparzyła ją w ręce. Kartka smagana powiewami wiatru, wpadającego przez uchylone okna poleciała wprost do kominka, gdzie spoczęła wśród drewna i zgniecionych gazet. Kobieta ukucnęła na przeciwko paleniska i jednym sprawnym ruchem, pozwoliła, by kartką zajął się wesoło trzaskający ogień. 

Z dziwną tęsknotą w sercu weszła na schody i stanęła obok prostych drewnianych drzwi. Strych, a w środku masa tekturowych pudełek, pełna ubrań już za małych, nie modnych, albumów ze zdjęciami, książek dostanych od rodziny, których się nie przeczytało, pamiętników strzeżonych, kiedyś tak pilnie. Dzieciństwo, czas, kiedy była małą beztroską dziewczynką, marzącą o dorosłym świecie, by wreszcie móc iść później spać. Wspomnienia, które tak pielęgnowała, a, które pokrył kurz. 

Z uśmiechem otworzyła pierwsze pudełko, w którym oprócz porozciąganych swetrów, mieścił się jeszcze niewielki zeszyt z wizerunkiem, małej dziewczynki w czerwonym płaszczu, stojącej w kałuży i trzymającą w rękach żółty parasol - jej pierwszy pamiętnik, który dostała na dziesiąte urodziny od rodziców. Wyjęła pamiętnik z pudła i nie zastanawiając się dłużej otworzyła na chybił trafił, jej oczom ukazało się zdanie, które jeszcze kilka lat temu, było dla niej sensem życia: 

" Na zawsze pozostać sobą. Iść na przekór przeciwnościom losu. Nie złamać się, walczyć o swoje przekonania. " 

Doskonale pamiętała wypowiedz swojej babci, gdy jako mała dziewczynka spytała ją o swoje największe marzenie: Chcę być sobą i nigdy nie wątpić, Sakuro, odpowiedziała spokojnie staruszka. Wtedy wydawało się jej to dziwne, że babcia chcę tylko być sobą, ona sama marzyła, wtedy o nowej lalce, którą widziała na wystawie w sklepie. Teraz po latach, jako doświadczona kobieta doskonale już rozumiała co chciała jej, wtedy przekazać babcia. 

" Być sobą " 

Gdzie podziały się te słowa, kiedy wyrzuciła je ze swojej pamięci, co z jej mottem, jak mogła się tak pogubić? 

Odpowiedziała jej niczym nie zamącona cisza, której Sakura Haruno w tej chwili tak nienawidziła. 

Jedno było pewne, coś się w niej zmieniło, coś dało jej nadzieję na lepsze jutro. 


Oparł ręce o drewniany blat, długiej lady przed, nim stał kieliszek z zielonym alkoholowym napojem. Po chwili jego gardło lekko zapiekło, czuł jak zmęczenie mija, a pozostaje tylko cudowne odrętwienie, w głowie mu szumiało. Gaara uniósł kieliszek i spojrzał w ostatnie krople. Były dziwnie znajome, przypominały mu jej okrągłe, przerażone tęczówki, przypominał mu także, łzy, które widział za każdym razem, gdy ją ranił. 

" Pieprzenie " pomyślał gniewnie i z hukiem odstawił kieliszek, ignorując ciekawskie spojrzenia innych zsunął się lekko i oparł głowę na złożonych rękach i zamknął oczy.

2 komentarze:

  1. Hm, jakoś dziwnie się czyta rozdział bez dialogów. ^^ Ale nie przejmujmy się tym za bardzo.
    I czemu Saki spaliła tą wizytówkę? Fajnie to opisałaś i to bylo takie ,, piękne'', ale mimo wszystko .., szkoda. :/
    Ciekawie czy Gaara serio cos do Sakury jeszcze czuję. No, bo niby wie, że robi jej krzywdę, a potem jakby nigdy nic. 0.o

    A wracając do poprzedniego komentarza i szabloniarni. Ja szukając szablonu dla siebie byłam na wielu i prawie nigdzie nie mogłam znaleźć kogoś kto robi szablony z anime. Teraz zdecydowałam się poprosić znajomą blogerkę o wykonanie nowego, bo nie mam ani czasu ani ochoty szukać. ^^
    Jak chcesz to mogę Ci dać do niej kontakt. :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś mogła podać to byłabym wdzięczna ;d

      Usuń