niedziela, 19 października 2014

Szmaragd i heban: 2

Sakura razem z córką postanowiła wybrać się na spacer do parku. Dawno już nie miała okazji, by spędzić ze swoją pociechą popołudnia nie musząc martwić się o godzinę. W parku kupili po truskawkowych lodach i rozmawiając spacerowali chodnikiem patrząc na bawiące się dzieci, czy właścicieli z psami. Którzy tak jak oni korzystali z tej pięknej, ciepłej jesiennej pogody. Mała była szczęśliwa miała wreszcie swoją mamusię tylko dla siebie. Kochała ją całym swoim czteroletnim serduszkiem. Jej mama była bardzo zapracowaną kobietą i nie miała czasu, by spotykać się mężczyznami jak robili inne mamy jej koleżanek. Kiedyś spytała Sakurę dlaczego ona nie ma taty jak inne dziewczynki? Jej mama zrobiła, wtedy smutną minę i odpowiedziała: 

- Bo tatuś i mamusia nie kochają się tak mocno, by być ze sobą. 

Od tej chwili znienawidziła tego nieznajomego, który sprawił, że jej mama była smutna i nie miała kogoś, kto, by z nią był. 

Sakura kroczyła obok córki, także myśląc o młodym brunecie. Wczoraj w gazecie opublikowali zdjęcie jej narzeczonej razem z półrocznym synkiem Liamem. 


* * * 

Liam płakał. Itachi próbował ignorować szloch synka siedząc nad rachunkami szpitala. nie było w domu razem ze swoją najlepszą przyjaciółką pojechały na zakupy, a opiekunka dla jego synka spóźniała się już pół godziny. Nie mogąc się skupić rzucił papiery na biurko i wszedł do sypialni podszedł do łóżeczka, gdzie mały blondynek stał trzymając się białych sztachetek w jego zielonych oczach widać były łzy. Itachi uśmiechnął się i wziął małego na ręce. Nadal nie mógł uwierzyć, że jest ojcem. Nie czuł tej miłości i chęci opieki swojego dziecka. 

- Cśśś, synku - brunet zaczął kołysać blondynka. - Twój tata jest bardzo zajęty i potrzebuje spokoju. Będziesz cicho, kochanie? 

- Gugu - mruknął chłopczyk i zaczął głośnej płakać. Itachi zaklął cicho pod nosem. 

- Eee...Chcesz smoczka? - spytał i włożył smoczek do ust syna. Ten spojrzał na nie go z wyrzutem i otworzył usta, smoczek spadł na dywan.... 

- Mani! Mani! - zaczął krzyczeć blondynek, a po jego policzkach zaczęły płynąć obfite łzy. 

- Jezus Maria - mruknął Itachi i włożył go do wózka. Z kieszeni wyjął komórkę i wybrał numer Sakury Haruno. Czekając aż odbierze, jeździł granatowym wózkiem po pokoju, starając się ignorować krzyki syna. 

- Halo? - Kobieta odebrała po drugim sygnale. W tle dało się słyszeć jakiś brzęk i głośny dziecięcy śmiech. 

- Hej. Mam niewielki problem z synem. Suneko pojechała na zakupy i zostałem z małym sam. Ciągle płaczę, próbowałem mu dać smoczek, a teraz jeżdżę po salonie wózkiem jak jakiś kretyn. 

- A zmieniłeś mu pieluszkę? - spytała ze śmiechem w głosie. 

- Ja?! - krzyknął z przerażeniem. - Ale... 

- Po prostu zmień mu pieluszkę i daj ciepłego mleka, ale uważaj, żeby najpierw sprawdzić czy nie jest za gorące. 

- Ekstra - mruknął i rozłączył. 

- Boże, urodziłem szatana! - powiedział do siebie. 

*** 

- Jak to nie masz sukienki?! - wykrzyknęła zszokowana Ino. Patrząc jakby kobieta oznajmiła, że zamierza przefarbować się na zielono. - Zapomniałaś? Ślub jest już jutro, a ty jesteś świadkiem i nie masz sukienki? Ja cię chyba zamorduję! 

Cóż. Zapomniała, że ślub Naruto i Hinaty ma być jutro. W pracy mieli lekkie zamieszanie. A ostatnio nie czuła się zbyt dobrze. Naprawdę nie miała czasu, by myśleć o kreacji. 

- Właśnie dlatego do ciebie przyszłam musisz mi pomóc coś wybrać- powiedziała Haruno. 

- Rusz swój zgrabny tyłek. Jedziemy co centrum. 

Kilka minut później stały już przed butikiem. Ino otworzyła drzwi z pewną miną i od razu zniknęła wśród wieszaków, wybierając suknię dla Sakury, krótkie, ciemne, koronkowe, we wzory. Sakura z niedowierzaniem patrzyła jak drobna blondynka staje przed nią z naręczem ubrań. 

- Ubierz wpierw tą - wcisnęła jej coś niebieskiego w rękę i siłą wepchnęła do przebieralni. 

Sukienka sięgała ją za kolana. Była prosta i miała ołówkową spódnicę oraz bluzkę z żabotem. Jej kolor przypominał kobiecie odcień chabrów. Uśmiechnęła się i wykręciła na wszystkie strony. Wyglądała idealnie brakowało jedynie butów, marynarki i kopertówki. Odsunęła zieloną kotarę. A Ino wydała z siebie krzyk pełne zachwytu. 

- Nie ruszaj się! Zaraz wracam - dodała i znów zniknęła między wieszakami. Wróciła po dwóch minutach w jednej ręce miała białe szpilki i czarną kopertówkę ze skóry, a w drugiej trzymała szarą marynarkę z rękawami trzy-czwarte. Podała wszystko Sakurze, która natychmiast założyła buty i marynarkę. Po czym odwróciła się w stronę lustra. 

- Bierzemy - zdecydowała przyjaciółka widząc jej zachwycone spojrzenie. 

*** 

Zmęczona odwiesiła fartuch i wzięła swoją torebkę, wyjęła z niej kluczyki. Była wykończona dzisiejszy dzień przypominał jaką bitwę. Nie było godziny, gdy nie proszoną ją ona OIOM. Marzyła jedynie o łóżku i ujrzeniu swojej córeczki. 

- Haruno?! Co ty tu jeszcze robisz? - Do pomieszczenia wszedł Itachi i przystanął kilka kroków przed nią. - Przecież skończyłaś swoją zmianę jakieś dwie godziny temu. 

- Ale zaraz potem Ida musiała lecieć po mnie, bo jakiś dziadek dostał zawału serca, zaraz po, nim jego żona. No i przywieźli trzydziestoletniego narkomana - wyjaśniła zmęczonym głosem. 

- Wyglądasz okropnie. Weź sobie wolne - poradził jej. 

- Dzięki - uśmiechnęła się blado i wyszła.

1 komentarz:

  1. '' - Boże, urodziłem szatana! - powiedział do siebie. '' Co to jest? Haha. xD Genialne.
    Ale nie dziwie się. W końcu to dzieckie Itasia <3
    Pisz szybciutko, bo juz nie moge się doczekać! ^^
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń